Iga Świątek pokonała w 4. rundzie Ludmiłę Samsonową 6:4, 6:1. Od stanu 4:4 w pierwszym secie wygrała siedem gemów z rzędu. To był kolejny świetny występ Polki w tegorocznym turnieju nowojorskim. Nie da się jednak ukryć, że największe wyzwania dopiero przed nią. To kolejne ćwierćfinał może być naprawdę wymagające.
Rywalką naszej liderki rankingu WTA w walce o półfinał US Open będzie Jessica Pegula. Amerykanka to szósta zawodniczka świata, a przede wszystkim obok Aryny Sabalenki najbardziej rozpędzona tenisistka w ostatnich tygodniach. Pegula wygrała 13 z 14 pojedynków, przegrała jedynie ze wspomnianą Sabalenką w finale w Cincinnati, wcześniej zwyciężając w Toronto. Jednocześnie Amerykanka ma niekorzystny bilans z Polką (3:6), ale nie aż tak bardzo niekorzystny jak np. jej rodaczka Coco Gauff (1:11).
Jessica Pegula trzykrotnie pokonała Igę Świątek, ostatni raz nieco ponad rok temu w Montrealu. Wszystkie zwycięstwa nad Świątek odniosła na kortach twardych, na mączce nie mając zbyt wielkich szans. Nowojorskie korty to na pewno okoliczność, która może sprzyjać Amerykance w środowym ćwierćfinale ze Świątek. Chociaż z drugiej strony jej nienajgorszy bilans z naszą tenisistką trochę zaskakuje, jeśli weźmiemy pod uwagę styl gry Peguli.
Nie należy do zawodniczek najmocniej uderzających, najbardziej agresywnych jak Aryna Sabalenka, czy Jelena Ostapenko, z którymi Iga Świątek miewa największe problemy. Jessica Pegula to przede wszystkim spryt, różnorodność w grze, niezbyt mocny serwis, choć bardzo dokładny i poświęcenie na korcie. Teoretycznie nie ma argumentów, by przeciwstawić się grze Świątek, ale dokonała tego także podczas United Cup 2023 i turnieju w Waszyngtonie pięć lat temu.
Jej styl zwykle pasuje naszej tenisistce, ale jak widać potrafi też sprawić kłopoty. Pegula podniosła się po kiepskiej pierwszej części tego sezonu. Sam fakt, że ostatni raz zmierzyła się ze Świątek pod koniec ubiegłego roku w finale WTA Finals w Cancun pokazuje, że Amerykanka nie grała najlepiej, nie zachodziła odpowiednio wysoko w poszczególnych turniejach, by trafiać na naszą tenisistkę.
Zmiany trenerskie, wahania formy – to wszystko sprawiło, że jeszcze miesiąc temu nikt nie stawiał na Jessicę Pegulę w kontekście większego sukcesu w Nowym Jorku. Teraz Amerykanka ma szansę na swój najlepszy wynik w karierze. Nigdy bowiem nie przeszła jeszcze w singlu wielkoszlemowego ćwierćfinału. To klątwa, jaka wisi nad Pegulą. Czy to pomoże jej w starciu z liderką rankingu? A może będzie dodatkowym obciążeniem?
Panie spotkały się na tym etapie imprezy nowojorskiej dwa lata temu. Iga zwyciężyła wówczas 6:3, 7:6, a kilka dni później sięgnęła po tytuł. Jessica Pegula na pewno będzie mogła liczyć na wielkie wsparcie z trybun. Ulubienicą gospodarzy jest Coco Gauff, która jednak pożegnała się już z imprezą. Obronczyni tytułu przegrała z inną reprezentantką USA, Emmą Navarro.
Pegula nigdy nie była tak lubiana jak Gauff przez amerykańską widownię, pozostaje w jej cieniu, ale ewentualna wygrana nad Świątek mogłaby wszystko zmienić. O to nie będzie jednak łatwo. Klątwa ćwierćfinałów Wielkiego Szlema i rosnąca z meczu na mecz forma Igi Świątek mogą sprawić, że Polka po raz drugi w karierze awansuje w Nowym Jorku do półfinału. Widać, że nasza tenisistka rozkręca się, adaptuje do nawierzchni, a jej serwis wygląda naprawdę imponująco.
W meczach z Anastazją Pawluczenkową i Ludmiłą Samsonową podawała tak, jakby oczekiwali tego nawet najwięksi malkontenci. Z takim serwisem Świątek Pegula może sobie zwyczajnie nie poradzić.