Większość domów pomocy społecznej w Polsce znalazły się w katastrofalnej sytuacji finansowej. Cześć z nich już ogłosiło upadłość, a wkrótce kolejne nie będą miały pieniędzy na dalsze funkcjonowanie. W tragicznej sytuacji są np. DPS-y założone przez s. ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego.
Ja nie mogę tego zrozumieć, dlaczego ciągle jesteśmy zmuszani do jakiejś przerażającej walki o życie tych osób? Dlaczego nie można się spotkać i raz na zawsze rozwiązać ten problem? — pyta Dymna.
„Mnie najbardziej upokarza, że o takich rzeczach trzeba krzyczeć, trzeba się domagać. Co my mamy jeszcze zrobić? Nie wiem, wyjść ze sztandarem, czy z motyką?” — nie ukrywa irytacji aktorka.
Zdaniem eksperta
„Sytuacja wielu Domów Pomocy Społecznej jest krytyczna. Schronisko, które ponad 35 lat temu w Radwanowicach założył ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, dzisiaj jest bliskie bankructwa. Niektóre domy już złożyły wnioski o upadłość” – Szymon Piegza, Onet.
Anna Dymna, Fundacja „Mimo Wszystko”: Nawet sobie nie wyobrażam, żeby te domy pomocy społecznej zostały bez wsparcia. Tym bardziej, że jestem w takiej sytuacji drugi raz. Aż od 21 lat?
Tak, proszę pana. 21 lat temu założyłam Fundację „Mimo Wszystko”. Wtedy ksiądz Isakowicz-Zaleski zwrócił się do mnie z apelem o pomoc. Mówił: „załóz fundację, zorganizuj pomoc dla moich podopiecznych”. Zrobiłam to.
„Wówczas była mniej tragiczna sytuacja, niż teraz. Wówczas oni dostawali jedzenie, mieli gdzie mieszkać, mieli również opiekę. Dziś DPS-om grozi całkowite zamknięcie” – dramatyczny apel: będziemy bankrutami.
Wyzwanie finansowe
- Problem polega na tym, że ci mieszkańcy, którzy dołączyli do nas przed 2004 r., są inaczej dotowani. Po prostu na nich jest mniej pieniędzy. I to dotyczy DPS-ów w całej Polsce.
- Niektóre organizacje, prowadzące takie domy, mają już pół miliona długu. Z godziny na godzinę sytuacja jest coraz gorsza.
- Opiekują się osobami starszymi, najczęściej z niepełnosprawnością intelektualną, które nie pracują, bo zdrowie im na to nie pozwala. Jak więc te DPS-y mają sobie teraz poradzić bez pomocy państwa?
„Jak mają się same utrzymać? Przecież to niemożliwe. To, co się z nimi stanie, jak takie ośrodki, jak ten w Radwanowicach, przestaną istnieć? My nie wiemy, co się z nimi stanie” – donosi Anna Dymna.
W korespondencji z nami Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zapewnia, że corocznie wspiera samorządy w realizacji tego zadania. Dodaje nawet, że w poprzednich latach wojewodom były przekazywane dodatkowe środki z rezerwy celowej budżetu państwa na mieszkańców przebywających w domach pomocy społecznej.
Apel o zrozumienie
„Na Boga, nie zapominajmy o tych ludziach! Mnie najbardziej upokarza, że o takich rzeczach trzeba krzyczeć, trzeba się domagać. Co my mamy jeszcze zrobić? Nie wiem, wyjść ze sztandarem, czy z motyką?” – irytuje się Dymna.
„Gdy mówimy o opiece nad słabszym i chorym, to wszelkie podziały powinny odejść na dalszy plan. Wierzę, że znajdą się pieniądze na stałe finansowanie pobytu wszystkich mieszkańców DPS-ów zgodnie z realnymi kosztami ich utrzymania.” — Anna Dymna
„Gdy mówimy o opiece nad słabszym i chorym, to wszelkie podziały powinny odejść na dalszy plan, na chwilę trzeba o nich zapomnieć” – podkreśla.