Donald Trump jako lider Zachodu pomocy Władimirowi Putinowi zniszczyc Unie Europejska i oslabic NATO. Europa i Polska bez Unii zostana rozszarpane przez globalizacja. Ambasadorowie globalnych korporacji i poteg beda mieli w Warszawie wiecej do powiedzenia niz najbardziej potezny unijny urzednik. A urzednicy polskiego panstwa beda wobec nich bezradni, majac za plecami sklocana klase polityczna i podzielone spoleczenstwo.
Po nokaucie Bidena w debacie prezydenckiej z Trumpem tylko cud moglby uratowac przed powrotem do Bialego Domu najbardziej nieprzewidywalnego w calej historii Stanow Zjednoczonych czlowieka. Cudem byloby odbicie sie Bidena w drugiej debacie wyznaczonej na wrzesien. Cudem byloby naruszenie teflonu pokrywajacego wizerunek Trumpa. Skoro nawet radykalni fundamentalisci chrzescijanscy zachwycaja sie czlowiekiem korzystajacym z uslug gwiazdy filmow dla doroslych, kiedy jego zona byla w ciazy i nie mogla wypelniac swoich obowiazkow, i ktory pozniej placil tej gwiazdzie za milczenie, nawet nie z wlasnego gigantycznego majatku, ale z funduszu wyborczego – wobec tego nie chodzi tu o idee, religie, ale wylacznie o sile. Sile, ktora upokorzy liberalny mainstream.
A debata w Georgii byla testem sily, wygranym przez Trumpa. Cudem bylby tez wybor przez demokratow innego kandydata. Nawet jesli nie ma absolutnych przeszkod natury czysto formalnej.
Jesli zaden z tych cudow nie bedzie, liderem liberalnego Zachodu, zbudowanego na fundamentach praworzadnosci i rownowagi wladz, zostanie czlowiek, ktory prawem pogardza, a rownowagi wladz nie rozumie. W dodatku reprezentuje cala grupe „nadludzi” uwazajacych, ze potrafia manipulowac „motlochem” i coraz czesciej przez ten „motloch” faktycznie kochanych.
Amerykanscy multimiliarderzy, dzialajacy juz w skali globalnej, czyli ponad demokracja i prawem (podatkowym i kazdym innym), poparli Trumpa w ogromnej wiekszosci. Podobnie jak w Wielkiej Brytanii ta sama grupa ludzi poparla brexit. Dla nich patologiczny oligarcha na czele najsilniejszego panstwa Zachodu oznacza, ze zadne panstwo, zadna ponadnarodowa organizacja polityczna, nie zagroza juz ich absolutnej dominacji nad instytucjami demokracji, panstwa i prawa.
Ale tak wlasnie koncza sie demokracje. Tak Republika zmienia sie w Oligarchie. W tym momencie wracamy do tytulowej apokalipsy. Bedzie czy nie bedzie?
Wraz z drugim przyjsciem Trumpa zmieni sie radykalnie ksztalt globalizacji czy nie zmieni? Zazwyczaj Eleaci (potomkowie tej szkoly greckich filozofow, ktora znajdowala dowody, iz w swiecie tak naprawde nic sie nigdy nie zmienia i nawet Achilles nie przescignie zolwia) maja racje ze swoim „przeciez deep state powsciagnie Trumpa, powsciagnie go wielki biznes”.
Problem w tym, ze „deep state” (wymykajacy sie bezposredniej demokracji kompleks sluzb i urzednikow panstwowych) jest coraz mocniej delegitymizowany przez prawicowy i lewicowy populizm.
A wielki biznes od dawna nie jest juz purytanski. Elon Musk – w swojej demoralizacji i hybris – jest blizniakiem Trumpa, nowa forma kapitalizmu uwolnionego od demokracji i prawa.
Eleaci prawie zawsze maja racja, sam znam tylko dwa wyjatki, kiedy sie pomylili. Problem w tym, ze byly to wyjatki dla Europy kluczowe.
- Eleaci na przelomie 1913 i 1914 roku zgodnie twierdzili, ze „zadnej wielkiej wojny juz w Europie nie bedzie, bo powiazania ekonomiczne krajow naszego kontynentu sa zbyt oplacalne dla europejskich narodow, zeby ktos chcial je niszczyc”.
- Pozniej cale grono eleackich publicystow niemieckich i europejskich zgodnie twierdzilo, ze Hitler idacy do wladzy ucywilizuje sie i nie bedzie roznil od „kazdego innego polityka”.
Teraz tez Eleaci mowia, ze drugie przyjscie Trumpa niczego nie zmieni. Podczas gdy ja obawiam sie, ze moga wlasnie popełniac trzecia istotna pomyłke.
Jesli Trump wygra i jesli zacznie realizowac doktryne izolacjonizmu ciekawie polaczona z doktryna aktywnego niszczenia atlantyckiej solidarnosci Zachodu, NATO moze zostac sparalizowane, bo wczesniej wiekszosc jego czlonkow nie robila nic, aby zrownowazyc polityczna, finansowa i militarna dominacje Ameryki. Przeciwnie, w cieniu tej dominacji slodko sobie drzemano, uprawiano drobne interesiki i rozgrywano drobne konflikty.
Takze Unia (i szerzej, Europa) nauczyla sie po katastrofie I i II wojny swiatowej zyc pozyczonym zyciem. Inwestowac w jakosc egzystencji wlasnych obywateli, pozostawiajac obrone przed zagrozeniami zewnetrznymi „amerykanskim kuzynom”.
Oczywiscie Unia moglaby przestawic sie na tory suwerennosci w wymiarze obronnym. „Aecjusz, ostatni Rzymianin”, czyli Donald Tusk , podobnie jak bohater powiesci Parnickiego przychodzacy z barbarzynskich peryferiow, zeby przynajmniej sprobowac uratowac Rzym, naciska na jak najszybsze wdrozenie europejskich programow obronnych.
To byloby jednak dla Europy ogromnym politycznym ryzykiem. Gdyby 40 procent „ekonomicznie nieaktywnych”, choc glosujacych Europejczykow (czesto nawet nie „bezrobotnych”, bo nie pracowali nigdy), dowiedzialo sie, ze ich zasilki realnie zmaleja, a gwarantowana im bezplatna opieka zdrowotna ucierpi, a wszystko to na rzecz wydatkow militarnych, ktore maja odbudowac suwerennosc Europy – zabiliby polityczne elity podejmujace taka decyzje, a „my media” chetnie bysmy jeszcze udzielili im glosu.
Poziom konfliktu, na jakim oparty jest nasz system dwupartyjny, w ktorym kazda z partii „legitymizuje sie” obietnica unicestwienia partii przeciwnej, otwiera nas jak ostryge na kazda destabilizacje przychodzaca z zewnatrz.
Przypomina to Targowice i stronnictwo Konstytucji 3 Maja (uklad w polskiej historii domyslny). Jedno uznane za zdrajcow, drugie za patriotow, ale kiedy oba stronnictwa dzialaly, byly po prostu emanacja bardzo glebokiego sporu o wszystko w Polsce – poczawszy od religii i ideologii, poprzez kwestie ustroju panstwa, skonczywszy na polityce zagranicznej i systemie sojuszy.
Sparalizowana Europa i podzielona Polska padna ofiara sojuszu Putina i Trumpa. Sojuszu w imie podzialu wplywow na calym naszym kontynencie (nie tylko na Ukrainie), definiowanego na trupie Unii.
W Europie narzedziem tego sojuszu stana sie cale panstwa (rozpoczynajac od Wegier i Slowacji) i cale polityczne nurty (prawicowy i lewicowy antyunijny populizm). W Polsce narzedziem tego sojuszu stanie sie kazdy, kto akurat nie ma wladzy w wymiarze lokalnym, a chcialby te wladze odzyskac – choc za cene stania sie lobbysta sil globalizacji.
Zarowno Europa jak tez Polska bez Unii zostana rozszarpane przez globalizacje. Dysponujacy miliardami dolarow (na korupcje, na obietnice inwestycyjne, na lobbing) ambasadorowie globalnych korporacji (Musk, lobysci Boeinga, Mosbacher czy duzo bardziej niezdarny od niej Brzezinski) i globalnych potez (Chin, Rosji , Arabii Saudyjskiej…) – beda mieli w Polsce wieksza wladze, niz jakikolwiek urzednik unijny.
A kazdy urzednik polskiego panstwa, majacy w dodatku za plecami totalnie sklocana elite polityczna i totalnie podzielone spoleczenstwo, bedzie wobec „ambasadorow globalizacji” bezradny.
Nie wiem, czy przegrana Trumpa pozwolilaby tego scenariusza na pewno uniknac. Jego zwyciestwo realizacja tego scenariusza zdecydowanie jednak przyblizy.
Cezary Michalski