„`html
Chłopiec z Jarmarku w Poznaniu i Jego Marzenia
Kuba, jak przedstawił się chłopiec sprzedający ciastka na jarmarku w Poznaniu, zyskał dużą uwagę. Od razu było widać, że jest pasjonatem piłki nożnej i entuzjastą Lecha Poznań. Na nagraniu, które zobaczyło prawie pół miliona osób, przyznał, że zbiera pieniądze na obóz piłkarski w Zakopanem. Młody przedsiębiorca wyznaje: „Brakuje mi jeszcze dużo, ale myślę, że uzbieram”.
Kontrowersje i Wątpliwości
Cała sytuacja wzbudziła sporo emocji. Kuba i jego działalność zyskały szeroką rozpoznawalność w Internecie. Promocją akcji zajął się rzecznik Lecha Poznań Maciej Henszel, który uznał, że jest to „świetna postawa młodego człowieka” i zaprosił go wraz z rodziną na mecz Lecha. Wsparcie zaoferował również prezes Wisły, Jarosław Królewski. Miejscowa prasa poinformowała, że Kuba miał być zawodnikiem MKS-u Olimpia Koło. Jednak trener drużyny z rocznika 2012 zaprzeczył temu, twierdząc, że nie jest to chłopiec, którego mieli na myśli. Okazało się, że historia chłopca mogła być nieco bardziej skomplikowana, niż się wydawało.
Klub zareagował oficjalnym oświadczeniem, a działacze klubu wyrazili frustrację: „Moja frustracja rośnie z każdym dniem, ponieważ osoba podszywająca się w celu zarobkowania nie jest szczera. Pytam: W jakim celu wymyślony scenariusz opowieści ma służyć”. To oświadczenie przykuło uwagę mediów w kraju.
Reakcja Policji i Organizatorów Jarmarku
Gazeta fakty starała się skontaktować z policją, ale funkcjonariusze nie zamierzali podejmować żadnych działań. „Nie mamy zgłoszeń w związku z tą sytuacją. Gdyby chłopiec zbierał na życie, zajęlibyśmy się sprawą z urzędu i sprawdzili jego sytuację rodzinną i domową. Jednak w przypadku, z którym mamy do czynienia, nie jest to konieczne” – powiedział młodszy inspektor Andrzej Borowiak.
Problemy z Organizacją i Zjawisko Podziemia Zarobkowego
W rozmowie z lokalną prasą organizatorzy jarmarku w Poznaniu przyznali, że chłopiec nigdy nie pytał o zgodę na sprzedaż ciasteczek. Co więcej, nie była to pierwsza taka sytuacja. „Był już u nas w zeszłym roku. I po się na to godzimy. Jednak jak zacznie przychodzić więcej chłopców czy dziewczynek, to już podejmiemy jakąś interwencję. Coraz więcej osób widzi przez szum medialny, że na naszym terenie można łatwo zarobić” – powiedziała Anna Dorna z Betlejem Poznańskiego.
Na razie wygląda na to, że 12-letniemu Kubie się udało. Niemniej jednak zdarzenia takie zwracają uwagę na problem, że przez takie incydenty wsparcie mogą tracić ci, którzy faktycznie potrzebują pomocy.
„`