Marek Siedlecki wypłynął jachtem z portu Gran Tarajal w Hiszpanii. Według planu miał dopłynąć do portu Pasito Blanco na Gran Canarii, a następnie w sobotę (15 czerwca) wsiąść do Frankfurtu. Niestety, nie dotarł na miejsce, a jego rodzina nie ma z nim kontaktu od czwartku (13 czerwca).
Zaginął polski żeglarz Marek Siedlecki
„Zwracam się do Was z prośbą o pomoc w odnalezieniu mojego ojca” – napisał w niedzielę (16 czerwca) na mediach społecznościowych jego syn, Przemysław Siedlecki.
Na jachcie nie działa system AIS ani GPS, co uniemożliwia namierzenie pozycji żeglarza. „Po kilku rozmowach telefonicznych z doświadczonymi żeglarzami podejrzewamy, że padła elektryka i sterowanie, w wyniku czego jacht płynie w dryfie bez możliwości dopłynięcia do jakiegokolwiek portu” – napisał Przemysław Siedlecki.
Rodzina prosi o pomoc
Rodzina zaginionego żeglarza prosi o przekazywanie wszelkich informacji na temat potencjalnego miejsca pobytu jachtu. Każda informacja może być na wagę złota.
Przemysław Siedlecki podał także dane jachtu:
- Nazwa: [nazwa jachtu]
- Numer rejestracyjny: [numer rejestracyjny]
- Inne istotne dane: [inne istotne informacje]
O zaginięciu została poinformowana Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa na terenie Polski oraz Hiszpanii. Powiadomiono również hiszpańską Guardia Civil oraz polskie służby w Hiszpanii. „Są w stałym kontakcie, lecz tak wielki obszar wody do poszukiwań nie jest łatwy” – zaznaczył syn żeglarza.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało, że konsul pozostaje w kontakcie z bliskimi Marka Siedleckiego oraz z lokalnymi służbami odpowiedzialnymi za poszukiwania.