Prokuratura liczyła, że po aresztowaniu Marcin Romanowski „pójdzie na współpracę” i rzuci nowe światło na rolę, jaką odgrywały poszczególne osoby w aferze związanej z Funduszem Sprawiedliwości – donosi nieoficjalnie „Rzeczpospolita”. Tymczasem eksperci mają wątpliwości co do sposobu, w jaki zostały sformułowane zarzuty dla byłego wiceministra.
„Pośpiech wynikający z politycznej presji na rozliczenie ziobrystów za nieprawidłowości przy rozdzielaniu pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości spowodował serię kompromitujących błędów prokuratury”, według ekspertów pisze „Rzeczpospolita”. Wśród błędów, jakie specjaliści wytykają prokuraturze, dziennik wymienia nie tylko niewyjaśnioną kwestię immunitetu członka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, lecz także same postawione Marcinowi Romanowskiemu zarzuty.
Jak zauważono, w zarzutach pojawia się sformułowanie „przestępstwo przeciwko mieniu”, chociaż w przypadku Romanowskiego nie ma mowy o mieniu, a o przekroczeniu uprawnień. Zwrócił już na to uwagę obrońca byłego wiceministra, podkreślając, że w żadnym z 10 zarzutów nie ma wskazania na popełnienie przestępstwa przeciwko mieniu. Mec. Bartosz Lewandowski sprecyzował we wpisie na portalu, że mowa np. o oszustwie, przywłaszczeniu, czy kradzieży.
Prokuratura broni swojego stanowiska. „Rzeczpospolita” zwraca uwagę na retorykę, jaką przyjęła w tej kwestii prokuratura. – W zarzucie jest również „wyrządzanie szkody w wielkich rozmiarach w mieniu Skarbu Państwa (…) Pięć z tych zarzutów dotyczy również wyrządzania szkody majątkowej w wielkich rozmiarach w mieniu Skarbu Państwa o łącznej wartości ponad 111 milionów złotych. I o to w tym zapisie prokuratorowi chodziło – zapewnia prok. Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Krajowej.
Dziennik przekazał, powołując się na własne, nieoficjalne źródło, że w sprawie Romanowskiego prokuratura liczyła na to, że były wiceminister po aresztowaniu „pójdzie na współpracę” i zdradzi, kto ustalał listy organizacji, które miały być zasilane środkami z Funduszu Sprawiedliwości. „Rzeczpospolita” spekuluje, że za pośpiechem prokuratury w tej sprawie kryje się nie tylko presja polityczna, związana z obietnicą rozliczenia rządów PiS, lecz także względy finansowe. Jeśli PKW znajdzie dowody na to, że kampania PiS była nielegalnie finansowana, ugrupowanie może stracić 75 proc. subwencji z budżetu państwa.
O co chodzi w sprawie byłego wiceministra? Marcin Romanowski, były wiceminister sprawiedliwości w rządzie Zjednoczonej Prawicy, został zatrzymany w związku ze śledztwem dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości. Do aresztowania doszło po odebraniu mu przez Sejm immunitetu. W oczekiwaniu na postawienie Romanowskiemu zarzutów doszło jednak do zwrotu akcji. Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa odrzucił wniosek o tymczasowy areszt, co stawia pod znakiem zapytania śledztwo w sprawie funkcjonowania Funduszu Sprawiedliwości. Powodem decyzji sądu miał być m.in. immunitet wynikający z członkostwa Romanowskiego w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy.