„`html
Noc pełna napięcia – historia Stanisława Pietrowa
26 września 1983 roku Stanisław Pietrow, podpułkownik radzieckich Wojsk Obrony Powietrznej, miał pełnić dyżur w podmoskiewskim centrum dowodzenia Sierpuchow-15. Było to jedno z tajnych, zamkniętych miasteczek wojskowych w ZSRR. Sierpuchow-15 odgrywało szczególną rolę w zarządzaniu systemem wczesnego ostrzegania Oko, zbudowanym pod koniec lat 70. Na system ten składało się kilkadziesiąt satelitów monitorujących zachodnie bazy rakietowe.
W przypadku odpalenia wrogiego pocisku Oko miało wykryć zagrożenie jako pierwsze. „W takiej sytuacji nasi przywódcy zyskaliby chwilę na zastanowienie – 10, może 12 minut” – opisywał Pietrow wiele lat później. Zgodnie z obowiązującą doktryną, w odpowiedzi na amerykański atak jądrowy Moskwa odpaliłaby kontruderzenie nuklearne na pełną skalę, co wpisywało się w logikę „wzajemnie gwarantowanego zniszczenia”.
Alarm w centrum dowodzenia
W USA wciąż trwało niedzielne popołudnie, ale w Sierpuchowie-15 była już noc. Wkrótce rozległy się syreny alarmowe, a ekran nad Pietrowem rozbłysnął czerwonym napisem: СТАРТ (ros. START). Pietrow nakazał podwładnym sprawdzenie wszystkich podsystemów. Wszystko działało poprawnie, a czujniki satelitów sygnalizowały, że z terenu USA odpalono pocisk jądrowy. W ciągu paru minut informacja o kolejnych rakietach tylko potwierdzała zagrożenie.
— Czułem się, jakbym usiadł na rozgrzanej patelni — mówił po latach Pietrow. W Moskwie od ponad dwóch lat podejrzewano, że USA są gotowe do rozpoczęcia konfliktu jądrowego. Bez względu na paranoiczny strach przywódców Kremla i ofensywę Reagana, sytuacja była skomplikowana.
Kreml w stanie podwyższonej nerwowości
Radzieccy przywódcy obawiali się, że Amerykanie są zdolni do wygrania wojny jądrowej. Moskwa była tak przerażona działaniami Reagana, że nakazała agentom gromadzenie informacji o planowanym ataku jądrowym. NATO coraz częściej demonstrowało swoją obecność w pobliżu ZSRR, a umieszczone pociski Pershing II stwarzały kolejne zagrożenie.
Wiosną 1983 roku USA ogłosiły rozpoczęcie prac nad programem obrony strategicznej – Gwiezdnymi Wojnami. Kreml obawiał się, że Amerykanie są gotowi do ofensywy jądrowej i sprowokowani zestrzeleniem południowokoreańskiego boeinga, utrzymywali wysoki stan gotowości. Napięcie sięgało zenitu.
Stanowisko Pietrowa w obliczu wojny
Choć nie mógł samodzielnie zdecydować o odpowiedzi na domniemany atak, Pietrow był pierwszym ogniwem w łańcuchu decyzyjnym. Decyzja o zachowaniu spokoju i zgłoszeniu fałszywego alarmu opierała się na jego przekonaniu, że atak pięcioma rakietami jest nierealny. — Musiałem odpowiedzieć sobie na pytanie: czy chcę odpowiadać za III wojnę światową? — mówił.
Jego decyzja okazała się słuszna; radary nie wykryły żadnych rakiet, co potwierdziło fałszywy alarm, spowodowany nietypowym odbiciem światła słonecznego od chmur. Incydent ten został utajniony, a bohaterstwa Pietrowa długo nie doceniono.
Życie po incydencie
Pietrow po zakończonym dyżurze stawił czoła przesłuchaniom i doświadczył reprymendy za proceduralne niedociągnięcia. Mimo że uniknął bezpośrednich kar, nie otrzymał oficjalnego uznania za swoje działania. Po niespełna roku służby przeszedł na przedwczesną emeryturę.
Stał się bohaterem dopiero po publikacjach gen. Wotincewa i zainteresowaniu zagranicznej prasy. W Stanach Zjednoczonych oraz w Niemczech Pietrowa uhonorowano nagrodami, choć nie zyskał uznania we własnym kraju. Zmarł w 2017 roku, pozostawiając po sobie wspomnienie jako człowiek, który zapobiegł wojnie.
„`