Kreml najwyraźniej w końcu zrozumiał znaczenie dronów we współczesnym konflikcie zbrojnym i ma zamiar podgonić Kijów w tym elemencie, zwłaszcza jeśli chodzi o konstrukcje naziemne. Od jakiegoś czasu w mediach społecznościowych coraz częściej oglądamy nagrania z udziałem rosyjskich modeli, i tak pod koniec marca, a niedługo później Ukraińcy przyznali, że rosyjska armia zaczęła wykorzystywać drony. Nie trzeba było też długo czekać, żeby zobaczyć w akcji drony, które przeznaczone są do wykonywania różnych zadań bojowych i logistycznych, np. sprawnego dostarczania zaopatrzenia, amunicji i paliwa oddziałom frontowym, ewakuacji rannych oraz przeprowadzania ataków na personel i fortyfikacje wroga, a także Harop, który ma być pierwszym rosyjskim dronem-kamikadze produkowanym seryjnie.
Rosja zwerbowała „Skorpiony”. Może on pokonywać nierówny teren z prędkością 20 km/h, przenosić różną amunicję z detonatorami elektrycznymi i kamery termowizyjne. I to jeszcze nie wszystko, bo jak się właśnie dowiadujemy, na front w ręce oddziału „Russian Hawks” z grupy sił „Południe” trafiły kolejne podobne konstrukcje, a mianowicie „Kamikaze”, które mogałyby wykonywać zadania logistyczne i pełnić funkcję dronów-kamikadze.
Jakie zagrożenie może spowodować ta konstrukcja? Według rosyjskich źródeł Skorpion-M Putin: „Wypuścić Skorpiony!”. Platforma ma ściśle określone zadania bez załogi, a każdy dron wyposażony jest w ładunek bojowy. Przekonują przy tym, że największymi zaletami Skorpiona są jego mobilność i zwrotność, bo sam waży dwa razy mniej niż maksymalny przenoszony przez niego ładunek, tj. 20 kg, a także możliwość operowania w każdych warunkach, zarówno miejskich, jak i terenowych.
Nie da się ukryć, że wiele nowych dronów zaprezentowanych przez Rosję w tak krótkim czasie może dostarczać amunicję, żywność, wodę czy niektóre leki na nowo zajęte stanowisko.