Iga Świątek jest już w IV rundzie Rolanda Garrosa. W piątek pokonała Czeszkę Marie Bouzkovą (42. WTA) 6:4, 6:2. Kibice wciąż mają jednak w pamięci to, co wydarzyło się w drugiej rundzie. Nasza najlepsza tenisistka miała mnóstwo problemów z Naomi Osaką (134. WTA). Musiała nawet bronić piłki meczowej. Panie grały aż trzy godziny, ale ostatecznie Polka wygrała 7:6 (1), 1:6, 7:5. Kosztowało ją to jednak sporo nerwów i po spotkaniu dała im upust.
Iga Świątek nie wytrzymała po meczu. Wiktorowski tłumaczy: „Jak się potkniesz, to widzi to cały świat”. Gdy mecz się zakończył, Świątek zeszła do szatni, położyła się na ręczniku i zaczęła płakać, twarz schowała w dłoniach. Do sieci natychmiast trafił fragment wideo i wywołał wśród fanów spore poruszenie.
– Ta kobieta jest mistrzynią, ale i człowiekiem – Do tamtej sytuacji w rozmowie zwrócił trener tenisistki, Tomasz Wiktorowski. – Te emocje sportowe zawsze z nami były i towarzyszyły sportowcom, tylko nie było wszędzie kamer. Kiedyś, gdybyś potknął się, wychodząc z bloku, to widziała to twoja mama, jak patrzyła przez okno i nikt więcej. A teraz, jak się potkniesz, to widzi to cały świat i jest z tego zrobiona niesamowita historia – powiedział.
Wiktorowski jasno o łzach Igi Świątek. „To jest normalne” Szkoleniowiec w zachowaniu Świątek nie doszukiwałby się niczego nadzwyczajnego. – Po takim meczu to jest normalne, że człowiek musi dać ujście tym emocjom. Można to zrobić w różny sposób. Jeśli są negatywne, można je także wypłakać, ale dla każdego to jest indywidualna kwestia. Zwłaszcza jeśli się jest w na tyle prywatnym miejscu, jakim jest siłownia czy szatnia. Aczkolwiek, jak dzisiaj widzimy, współcześnie nie ma prywatnych miejsc – zakończył.
O awans do ćwierćfinału Rolanda Garrosa zmierzy się z Anastazją Potapową (41. WTA). Panie zagrają w niedzielę 2 czerwca i będzie to ich dopiero drugie spotkanie w karierze. W pierwszym w 2016 r. podczas juniorskiego Rolanda Garrosa lepsza była Rosjanka.