Umowę z Polskim Komitetem Olimpijskim zerwały PKP Intercity, wcześniej Polskie Porty Lotnicze, a Orlen zastanawia się nad kontynuowaniem współpracy! „ Utrata zaufania”
We wtorek umowę sponsorską oficjalnie wypowiedział przewoźnik PKP Intercity. Jako powód spółka podała utratę zaufania do PKOl, wynikająca z kontrowersji medialnych wokół działaczy komitetu. Niedługo później pojawił się komunikat Orlenu – głównego mecenasa polskiego sportu, że „analizuje warunki współpracy z PKOl, w tym również kwestie dalszego finansowania”.
Potwierdzamy, że analizujemy warunki współpracy z PKOl, w tym również kwestie dalszego finansowania. Do czasu pozyskania wyczerpujących wyjaśnień nie informujemy o szczegółach prowadzonych rozmów — poinformował Orlen. W liście do prezesa PKOl Radosława Piesiewicza, który opublikowało Radio ZET, prezes firmy Ireneusz Fąfara napisał: „obserwujemy narastający kryzys zaufania do działaczy sportowych, w szczególności do zarządu PKOl”. To w równym stopniu skutek powszechnej oceny o braku transparentności działań PKOl, którym Pan kieruje, jak i konkretnych zarzutów formułowanych przez sportowców — nadmienił szef Orlenu.
PKOl nie odniósł się do decyzji sponsorów. PAP do czasu publikacji materiału nie udało się skontaktować z rzeczniczką prasową komitetu Katarzyną Kochaniak-Roman.
Kilka dni wcześniej pojawiły się informacje o zerwaniu umowy przez Polskie Porty Lotnicze. Na jej mocy przedstawiciele PKOl mieli prawo korzystać na lotnisku Chopina w Warszawie ze specjalnej strefy odpraw VIP, a po igrzyskach wyszło na jaw, że najczęściej miał to czynić prezes Piesiewicz. Kochaniak-Roman wtedy zaprzeczyła doniesieniom o zerwaniu umowy. Jak przekazała, „pismo nie wywołuje żadnych skutków prawnych, ponieważ w samej umowie przewidziano konkretne powody jej rozwiązania, a one nie zaistniały”.
Kontrole i nacisk ze strony Nitrasa Tracą czas. Dalszy brak szybkiego ujawnienia wszystkich informacji, których się domagam, domagają się sponsorzy oraz przede wszystkim opinia publiczna grozi finansowej stabilności Komitetu. To nie leży w niczyim interesie — napisał minister sportu Sławomir Nitras w mediach społecznościowych.
Po igrzyskach olimpijskich w Paryżu szef resortu sportu zapowiedział, że wystąpi do NIK i stołecznego ratusza o wszczęcie kontroli dot. finansów PKOl, w tym wydatkowania przez tę organizację pieniędzy z budżetu państwa i spółek Skarbu Państwa oraz w zakresie prawidłowości podejmowania decyzji dotyczących wynagrodzeń członków zarządu PKOl, na czele z prezesem Piesiewiczem, który w przeciwieństwie do swoich poprzedników miałby nie pełnić tej funkcji społecznie.
PKOl trwają obecnie dwie kontrole.
Pierwszą przeprowadza prezydent m.st. Warszawy Rafał Trzaskowski jako organ nadzoru prawnego w kwestii prawidłowego funkcjonowania PKOl. PKOl otrzymał pytania, na które ma odpowiedzieć w ciągu dwóch tygodni. Termin mija w tym tygodniu. Drugą przeprowadza Krajowa Administracja Skarbowa (KAS). Ta kontrola dotyczy zakresu prawidłowości naliczenia podatku dochodowego od osób prawnych oraz podatku od towarów i usług.
Na 17 września zaplanowane jest posiedzenie zarządu PKOl. Mam nadzieję, że okaże się przełomowe w tym sensie, że prezes przestawi wszelkie wyliczenia i dokumenty dotyczące kosztów działalności PKOl, co zapowiadał zaraz po igrzyskach, mówiąc że „nie mamy nic do ukrycia”. Na pewno pojawią się pytania, bo atmosfera wokół PKOl jest napięta, a wiele kwestii wymaga wyjaśnienia —- powiedział PAP jeden z członków zarządu PKOl.
Czy może dojść do odwołania prezesa? Trudno dziś przewidzieć. Dużo zależy od tego, jak prezes podejdzie do swoich obietnic ws. przedstawienia dokumentów i co w nich będzie. Po igrzyskach modne stało się bicie w PKOl, związki sportowe, generalnie sport olimpijski. W takiej atmosferze trudno przyciągać dzieci do sportu, bo patrząc z boku można odnieść wrażenie, że to jedna wielka patologia — zauważył.
W zakończonych 11 sierpnia igrzyskach w Paryżu Polska zajęła 42. miejsce w klasyfikacji medalowej, z dorobkiem jednego złotego, czterech srebrnych i pięciu brązowych.