„25 lipca Konfederacja będzie obchodzić swoje piąte urodziny” – pisze poniedziałkowa „Rzeczpospolita”. Problem w tym, że mogą to nie być najspokojniejsze obchody. „Na radosnej atmosferze cieniem może położyć się jednak zignorowanie kluczowego zapisu w statucie partii” – czytamy.
Zgodnie z uchwalonym przed niemal pięcioma laty statutem najwyższym organem w partii jest kongres, na który składają się wszyscy członkowie Konfederacji (aktualnie jest to zaledwie 90 osób ze względu na charakter partii). To właśnie on wybiera władze ugrupowania. Maksymalnie raz na pięć lat zwołuje go kilkunastoosobowa rada liderów, w której skład wchodzą m.in. Krzysztof Bosak, Grzegorz Braun i Sławomir Mentzen.
Zapis mówi jasno: kongres ogłoszony musi być na dwa tygodnie przed planowanym posiedzeniem. Jeśli partia chciałaby się wyrobić w statutowym terminie i zgodnie z nim wybrać nowe władze, to musiałaby ogłosić kongres najpóźniej 11 lipca. Termin minął.
Janusz Korwin-Mikke straszy Konfederacją. O sprawie w obszernym wpisie alarmuje Janusz Korwin-Mikke. „Zamiast zawiadomienia o miejscu Kongresu słyszę z ust WCzc.Krzysztofa Bosaka, że „Kongres odbędzie się w tym roku, a może w przyszłym”. Zwracam więc uwagę, że z punktu widzenia legalności sytuacja ma się jak z począgiem: wszystko jedno, czy spóźnimy się o minutę, czy o trzy godziny” – pisze polityk.
I dalej. „Co więcej: KONFEDERACJA miała być partią Prawicy, partią Prawa i Porządku. Lekceważenie własnego Statutu budzi podejrzenie, że Partia po dojściu do władzy tak samo będzie traktować prawo powszechne – a podejrzenia te zmieniają się niemal w pewność po zauważeniu, że Partia odchodzi od własnych założeń programowych – co, oczywiście, jest możliwe, ale jest to właśnie kompetencja Kongresu. A Kongres zwołany nie został” – czytamy.
Mieszane głosy posłów Konfederacji. „Rzeczpospolita” o sprawę spytała polityków ugrupowania. Jeden z członków rady liderów i skarbnik partii poseł Michał Wawer nie widzi tu żadnych nieścisłości. – Partia jest wciąż na etapie formowania. Jej władze zostały wybrane jednomyślną uchwałą przez założycieli partii, a w statucie znajduje się przepis przejściowy, wskazujący, że „kadencja powołanych w ten sposób władz trwa do momentu wyboru władz na kongresie” – mówi dziennikarzom.
Tłumaczy przy tym, że „sąd zaakceptował ten przepis statutu, więc władze mogą legalnie działać”. Michał Wawer nie zgadza się także z twierdzeniami Janusza Korwin-Mikkego, że liderzy partii boją się, że zostaną wybrane niewłaściwe władze. Nazywa to oczywistą bzdurą.
Inne głosy. „Rzeczpospolita” słyszy nieoficjalnie. – Jesteśmy zadowoleni z tego, w jaki sposób ustaliliśmy wewnętrznie podział władz. Nie chcemy perturbacji, jakichś niekoleżeńskich akcji, sytuacji, gdy ktoś kogoś będzie próbował przegłosować – mówi dziennikarzom jeden z anonimowych posłów.