Wszystko wskazuje na to, że Łukasz Żak będzie przewożony do Polski samochodem, nie samolotem. Tuż po zatrzymaniu 26-latka w Lubece istniała możliwość zastosowania przyspieszonej ekstradycji. Łukasz Żak nie chciał się jednak na nią zgodzić. Procedura na terenie Niemiec jest już zakończona. Dalsze czynności będą podejmowane już na obszarze podlegającym naszej prokuraturze – mówił w rozmowie z Onetem prok. Antoni Skiba z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Łukasz Żak, podejrzany o spowodowanie tragicznego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie, został zatrzymany w Lubece w Niemczech 18 września br. po tym, jak z prawnikiem zgłosił się na tamtejszy posterunek policji. Od tej pory w jednym z zakładów karnych oczekiwał na przeprowadzenie procedury ekstradycyjnej. Ta kilka dni temu się zakończyła.
Prokuratura: Łukasz Żak wróci do Polski w czwartek — Postępowanie dotyczące ekstradycji podejrzanego do Polski, na podstawie Ustawy o międzynarodowej pomocy prawnej w sprawach karnych (IRG), zostało już zakończone przed Wyższym Sądem Krajowym Szlezwiku-Holsztynu — przekazała w ubiegłym tygodniu w odpowiedzi na pytania Onetu starsza prokurator Wiebke Hoffelner z Wyższego Sądu Krajowego w Szlezwiku-Holsztynie.
Postanowieniem z 23 września br. wydział karny tego sądu zarządził zatrzymanie ekstradycyjne podejrzanego, na wniosek Prokuratury Generalnej, a kolejnym postanowieniem z 4 listopada br. stwierdził dopuszczalność jego ekstradycji do Polski w celu prowadzenia postępowania karnego. Za dalsze postępowanie odpowiedzialna jest Prokuratura Generalna landu Szlezwik-Holsztyn. Po zatwierdzeniu ekstradycji podejrzanego do Polski szczegóły jego przekazania zostaną uzgodnione z polskimi władzami w najbliższej przyszłości – dodała.
Wiemy, że Łukasz Żak wróci do Polski już dzisiaj. – Potwierdzam, przeprowadzenie ekstradycji Łukasza Ż. planowane jest na 14 listopada br. Tego dnia zostanie przewieziony do aresztu śledczego w Warszawie. Na 15 listopada planowane są czynności z jego udziałem w prokuraturze rejonowej w Śródmieściu. Będą polegać głównie na postawieniu zarzutów i przesłuchaniu w charakterze podejrzanego oraz podjęciu decyzji co do zastosowania dalszego środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztu – mówił Onetowi prok. Piotr Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Pytamy o szczegóły samego transportu podejrzanego. Wszystko wskazuje bowiem na to, że będzie przewożony do Polski samochodem, nie samolotem. Prokuratura: na jednym z przejść granicznych przejmą go polscy policjanci – To nie jest jakaś wielka odległość, więc prawdopodobnie właśnie tak się to odbędzie. To nie jest sprowadzanie kogoś zza oceanu, więc nie powinno być żadnego problemu ze sprawnym zorganizowaniem jego transportu. Jesteśmy już dogadani ze stroną niemiecką co do szczegółów – zapewniał prok. Skiba. — Przekazanie odbędzie się w taki sposób, że tamtejsze służby dowiozą go na granicę między naszymi państwami. Ma to nastąpić w czwartek około południa. Wtedy na jednym z przejść granicznych przejmą go polscy policjanci i tego samego dnia po południu dotrą z nim do Warszawy – dodawał.
Tuż po zatrzymaniu 26-latka w Lubece istniała możliwość zastosowania przyspieszonej ekstradycji. Łukasz Żak nie chciał się jednak na nią zgodzić. Miał do tego prawo. Teraz nie ma już możliwości formalnych, by w jakikolwiek sposób blokować swój powrót do kraju. — Decyzja o ekstradycji, w ramach Europejskiego Nakazu Aresztowania, została podjęta przez sąd na terenie jednego z państw należących do Unii Europejskiej, dlatego dla nas jest to już jednoznaczne. Procedura na terenie Niemiec jest już zakończona. Dalsze czynności będą podejmowane już na obszarze podlegającym naszej prokuraturze – podsumował prok. Skiba.
Tragiczny wypadek na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie
O tym wstrząsającym wypadku wciąż mówi cała Polska. W nocy z 14 na 15 września, na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie, rozpędzony volkswagen arteon uderzył z impetem w tył osobowego forda, którym jechała czteroosobowa rodzina. Na miejscu zginął 37-letni mężczyzna z forda. Jego żona oraz ich 8-letnia córka i 4-letni syn w ciężkim stanie trafili do szpitala.
Jak się okazało, volkswagenem jechało pięć osób. Za kierownicą siedział 26-letni Łukasz Żak. On i trzech jego kolegów tuż po wypadku oddalili się z miejsca zdarzenia, zostawiając w nim ciężko ranną, nieprzytomną koleżankę. Kiedy prokuratura podała nowe informacje okazało się, że wcześniej w 10 osób byli na imprezie w Śródmieściu, suto zakrapianej alkoholem, a potem postanowili pojechać na kolejną balangę na Pragę. Wsiadli do dwóch aut i po drodze urządzili sobie nielegalne wyścigi ulicami miasta. To wtedy doszło do wypadku. Łukasz Żak uciekł z miejsca zdarzenia. Zabrali go koledzy z tego drugiego auta. Potem pojechali do mieszkania na Bielanach, gdzie obmyślali dalszy plan działania. 26-latek zaczął wysyłać wiadomości do różnych osób, informując, że wyjeżdża za granicę, ale każdemu podawał inny kraj docelowy. Nad ranem pożyczył od kolegi auto i pojechał do Niemiec. 18 września został zatrzymany w Lubece w Niemczech. Wcześniej wystawiony został za nim najpierw list gończy, a potem europejski nakaz aresztowania.