W niedzielę po raz pierwszy od dziesięciu lat Prawo i Sprawiedliwość bezpośrednio przegrało z Koalicją Obywatelską wybory. Ugrupowanie Donalda Tuska zdobyło 37,06 proc. głosów, ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego 26,16 proc. Choć różnica wynosi niecały procent, przełożyła się na jeden mandat na korzyść partii rządzącej. Z ramienia Prawa i Sprawiedliwość do Brukseli dostało się 20 osób. Wśród nich znaczna część ludzi kojarzonych z Mateuszem Morawieckim kosztem zaufanych prezesa.
Przykładowo Annę Fotygę po 10 latach mandatu pozbawił Piotr Müller, były rzecznik rządu. Waldemar Buda zdeklasował rywali Znaczną pozycję wyborczym wynikiem zbudował także Waldemar Buda, były minister rozwoju w rządzie Morawieckiego. Startując z piątego miejsca w okręgu łódzkim polityk przegonił chociażby byłego szefa polskiej dyplomacji Witolda Waszczykowskiego oraz .
Przewaga wyborczego wyniku Budy jest miażdżąca. Polityk zdobył ponad 103 tys. głosów. Startujący z „jedynką” Waszczykowski uzyskał 49 tys. głosów. – Buda miał ogromne ilości banerów wyborczych, widać dla niego wsparcie środowiska Morawieckiego – komentował wynik Dariusz Joński z Koalicji Obywatelskiej, który również uzyskał mandat europosła z tego samego okręgu zdobywając 194 tys. głosów.
To nie pierwszy raz, kiedy Buda deklasuje rywali z własnej listy. W wyborach do Sejmu startując z drugiego miejsca pokonał „jedynkę” – byłego ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua – o 13 tys. głosów. To samo zrobił cztery lata wcześniej, kiedy startował z trzeciego miejsca. Waldemar Buda może być następcą Andrzeja Dudy.
Teraz pojawiają się spekulacje na temat tego, czy Buda ma szanse zostać kandydatem Prawa i Sprawiedliwości w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Dziennikarz Onetu Maciej Kałach wymienia listę jego zalet: wysportowany, organizator biegowych pielgrzymek, budujący wokół siebie nowoczesny wizerunek. Nie bez znaczenia jest także poparcie dla niego ze strony Morawieckiego. – Będzie chciał lansować Waldemara Budę jako kandydata na prezydenta, jeśli jemu samemu nie uda się zbudować poparcia – ocenia inny dziennikarz Onetu Andrzej Stankiewicz.
Pytaniem pozostaje jednak to, czy Kaczyński zgodzi się na kandydaturę polityka z frakcji Morawieckiego, zwłaszcza w perspektywie możliwego wchłonięcia szeregów Suwerennej Polski. Na zapleczu nadal czeka Tobiasz Bocheński, łodzianin, który w ostatnich wyborach bilet do Brukseli zdobył z Warszawy, i który podczas wiosennych wyborów samorządowych. Tak samo jak Buda, on także uchodzi za wysportowanego. Różnica jest jedna: stać za nim ma Janina Goss, przyjaciółka Kaczyńskiego, a nie Morawiecki.