Popularne miejscowości – To był najwyższy moment, żeby się rozstać i pójść dalej swoimi drogami – mówi Interii Magdalena Biejat. Na pytanie o powody rozłamu w partii Razem wicemarszałkini Senatu odpowiada bardzo krótko i dosadnie: – Tu nie chodzi o wygraną w konkursie na największego lewaka. Władze Razem nie pozostają długie rozłamowcom i oskarżają ich o postawienie własnych politycznych karier ponad programem i wartościami ugrupowania.
Trzy posłanki i dwie senatorki, czyli połowa parlamentarnej reprezentacji partii Razem, od 24 października są już poza powstałą w 2015 roku formacją. Wraz z nimi wyszły z niej na razie 22 inne osoby – politycy i działacze. Jednak, jak podkreślają byłe już parlamentarzystki Razem, w najbliższym czasie odejść będzie więcej. Powód: rażąca różnica zdań w kwestii podejścia Razem do koalicji rządzącej.
Razem. Biejat: To nie konkurs na największego lewaka – Chcemy sprawczości w polityce, bo tego chcą nasi wyborcy – zaczyna w rozmowie z Interią Magdalena Biejat. Po chwili wicemarszałkini Senatu dorzuca: – Chcemy móc wreszcie realizować te postulaty, które obiecywaliśmy naszym wyborcom i wyborczyniom w kolejnych kampaniach od 2015 roku. Chcemy tej zmiany w polityce i w Polsce, o której tyle naszym wyborcom i wyborczyniom mówiliśmy.
Pełniąca dotychczas funkcję współprzewodniczącej Razem Biejat mówi wprost, że problemem partii stało się zamykanie na inne stanowiska, poglądy, sposoby działania. – Naszym zadaniem, jako polityków i polityczek, nie jest zamykanie się we własnej banieczce i przekonanie o własnej nieomylności. Tu nie chodzi o wygraną w konkursie na największego lewaka – irytuje się wicemarszałkini Senatu. – Polityka służy realizacji postulatów – mówi Interii. I podkreśla, że najskuteczniej realizować lewicowe postulaty może dzisiaj w klubie Lewicy, bo należąca do niego Nowa Lewica jest częścią rządu Donalda Tuska.
A to daje jej możliwość współkształtowania rzeczywistości, czyli rzeczoną sprawczość. – Dlatego nie zgadzamy się z de facto już podjętą decyzją o opuszczeniu klubu Lewicy przez Razem. To działanie na szkodę polskiej lewicy, klubu Lewicy i samej partii Razem – ocenia nasza rozmówczyni.
Rozłam w Razem. „Najwyższy moment” na rozstanie
Kryzys w Razem i rozłam tej partii nie zaskakują. Od kilku miesięcy trwały ostre spory na linii Razem – Nowa Lewica. Obszernie pisaliśmy o tym w Interii przed wakacjami. Już w nowym sezonie politycznym emocje między oboma ugrupowaniami udało się nieco przytemperować, ale jak mówili nam prominentni politycy jednej i drugiej partii – różnice nie zniknęły, tylko zmieniły się akcenty.
Główna zmiana dotyczyła tego, że wskutek wakacyjnych negocjacji wewnątrz klubu Lewicy, część partii Razem uznała argumenty koleżanek i kolegów z formacji Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia. Co za tym idzie, chciała pozostania Razem w klubie Lewicy. Druga grupa w Razem – na jej czele stali i stoją Adrian Zandberg, Maciej Konieczny i Marcelina Zawisza – nadal miała krytyczną ocenę rządu i nie zamierzała się z nią kryć z powodu tego, że Nowa Lewica też jest częścią tego rządu.
Decyzja o przyszłości Razem w klubie Lewicy miała zapaść na kongresie partii zaplanowanym na ostatni weekend października. Wcześniej w ugrupowaniu odbyło się w tej sprawie referendum, w którym 53,75 proc. głosujących opowiedziało się za opuszczeniem klubu Lewicy przez Razem. Decyzja zapadła więc de facto nieco wcześniej.
– To był najwyższy moment, żeby się rozstać i pójść dalej swoimi drogami – mówi nam Magdalena Biejat. I dodaje: – Adrian Zandberg i pozostali parlamentarzyści z Razem chcą wyjść z klubu Lewicy, zasiąść w ławach opozycji i zająć się krytyką tego rządu. My wolimy wziąć współodpowiedzialność za Polskę.
Razem zabiera głos. I wbija szpilę rozłamowcom
Do rozłamu w ugrupowaniu ustosunkowała się już także sama partia Razem. W swoich mediach społecznościowych formacja zamieściła oświadczenie w tej sprawie. „Partia Razem była, jest i będzie partią lewicy społecznej. Niezależną i demokratyczną. Polska potrzebuje siły, stojącej po stronie pracowników, konsekwentnie broniącej praw człowieka. Dziś, gdy rząd mówi o prawach człowieka językiem skrajnej prawicy, forsuję budżet uderzający w pracowników i publiczną ochronę zdrowia, Polska bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje partii, która stawia interes społeczeństwa ponad interesy polityków” – czytamy.
Kierownictwo Razem zapewniło, że partię opuściło tylko 27 osób. „Pozostają w niej blisko trzy tysiące członków, którzy nadal wierzą, że program, który obiecaliśmy wyborcom, jest ważniejszy niż stanowiska i osobiste kariery” – zaznaczono, wbijając szpilę rozłamowcom.
W kolejnych zdaniach wskazano, że Razem to „strategiczna rezerwa polskiej demokracji”. Podkreślono również, że formacja „nie dopuści do tego, by jedynym krytycznym głosem wobec rządu Tuska był głos skrajnej prawicy”. W komunikacie padła również wzmianka o tym, jakie kolejne kroki podejmie ugrupowanie.