Zawodniczki polskiej kadry dowiedziały się o tym, z kim zagrają w Paryżu, podczas swojego treningu. W relacji opublikowanej na oficjalnym koncie Polskiego Związku Piłki Siatkowej na Instagramie w tle widać Polki na boisku, a na pierwszym planie planszę z już rozlosowanymi składami grup turnieju olimpijskiego. To wszystko dlatego, że Międzynarodowa Federacja Piłki Siatkowej (FIVB) zdecydowała o przeprowadzeniu losowania w Bangkoku, tuż przed turniejem finałowym, do którego przygotowują się zawodniczki Stefano Lavariniego.
Czasu coraz mniej, zespołów w Tajlandii, więc trzeba używać boisk treningowych, gdy tylko jest możliwość i organizatorzy zdążą upchnąć poszczególne drużyny.
„Ceremonia” losowania grup turnieju olimpijskiego z… treningiem w tle. Dobrze, że Brazylijki nie ćwiczyły zagrywki. Ceremonia była jednak absurdalna jak na rangę wydarzenia, które obejmowała. To, co wydarzyło się w Bangkoku trudno zresztą nawet nazwać ceremonią.
FIVB przeprowadziło transmisję i obsługę wydarzenia przez swoją spółkę Volleyball World, zapewniającą oprawę Lidze Narodów, a wcześniej także turniejom kwalifikacyjnym do igrzysk. Jednak samo losowanie odbyło się w hali meczowej w Bangkoku, gdy w tle trenowały Brazylijki. Dobrze, że zawodniczki nie wpadły na pomysł trenowania zagrywki, czy przeprowadzenia gierki w trakcie losowania.
Inaczej trzy ambasadorki Volleyball Foundation wybrane do pomocy w wydarzeniu – Nootsara Tomkom z Tajlandii, Rosjanka Jelizawieta Bracht-Tiszczenko i Chinka Feng Kun – mogłyby się czuć zagrożone.
Nie było w tym losowaniu żadnego elementu show, rozmachu, czy podkreślenia wagi jednego z najbardziej oczekiwanych momentów sezonu. Stoliczek nakryty niebieskim obrusem z logo na igrzyskach w Paryżu, trzy miski z kulkami, w których kryły się kartki z nazwami poszczególnych reprezentacji i brak przemówienia choćby poł waznej osoby w świecie siatkówki.
Gdy spojrzymy, jak takie losowania potrafiły opracować inne – np., czy w przypadku poznawania grup turniejów kwalifikacyjnych – to można uznać, że FIVB zrobiło to w prosty, ale prymitywny i bardzo ograniczony sposób. Szkoda, bo wydawało się, że działaczom światowej federacji zależy na coraz lepszej ekspozycji tego sportu.
Szczęśliwe losowanie dla polskich siatkarek. Uniknęły dwóch silniejszych grup w Paryżu
O ile sposób losowania rywalek dla polskich siatkarek mógł oburzyć, tak losowania sprawiają, że i tak możemy je wspominać miło. W Paryżu w grupie Polki zagrają z Brazylijkami, Japonkami i Kenijkami. Przed poznaniem wszystkich zestawów rywalek upatrywano najłatwiejszej grupy, w której mogły się znaleźć Polki.
I taką na pewno byłby wariant, w którym trafiłyby do tej samej co Francuzki i Kenijki – dwa najsłabsze zespoły, które zagrają w Paryżu. Tak się jednak nie stało, bo te dwie drużyny trafiły do różnych grup, ale Polki i tak nie mają na co narzekać.
Their grupę stanowi idealny zestaw, przynajmniej patrząc na przebieg losowania w Bangkoku. Może i zagrają ze światowym numerem jeden – Brazylijkami, które przeszły fazę zasadniczą Ligi Narodów bez porażki i są na pierwszym miejscu w rankingu FIVB, ale przy rywalkach z trzeciego i czwartego koszyka można być już naprawdę zadowolonym.
Japonki będą wymagającym, niełatwym rywalem, ale na poziomie, który Polki w tym momencie i ostatnich miesiącach przewyższały. Za to Kenijki to zespół, który na igrzyskach nie wygrał jeszcze ani jednego w historii i w grupie B będzie outsiderem.
Polki uniknęły dwóch trudniejszych zestawów rywalek – mogły zagrać jeszcze z Francuzkami, Chinkami i Serbkami (odpowiednio gospodyniami turnieju, srebrnymi medalistkami zeszłorocznej Ligi Narodów i aktualnymi mistrzyniami świata) lub Włoszkami, Holenderkami i Dominikankami (odpowiednio brązowymi medalistkami mistrzostw świata, trzecią drużyną mistrzostw Europy i zespołem, który ograł Polki na ostatnich MŚ).
Obie pozostałe grupy wyglądają na dużo bardziej wyrównane i trudniejsze niż ta, w której przyjdzie rywalizować polskiej kadrze.
Ogromna szansa na największy sukces od 56 lat na IO. Oczywisty cel Polek
Po losowaniu można realistycznie myśleć o grze w ćwierćfinale, co jeszcze kilka godzin temu nie było tak pewne. Teraz szanse na najlepszy wynik Polek na igrzyskach od 56 lat, gdy zdobywały brąz, są jednak naprawdę ogromne.
A grupa, do której trafiły, dobrze odpowiada ich możliwościom i oczekiwaniom wobec zespołu. Te wzrastają wraz z kolejnymi świetnymi meczami reprezentacji i ostatnimi sukcesami.
W Paryżu, grając z takim zestawem rywalek, oczywistym celem dla zespołu Stefano Lavariniego powinno być drugie miejsce w grupie, które da awans do ćwierćfinału. A forma w Paryżu pokaże, czy Polki będą stać na powalczenie przeciwko Brazylijkom, które są niekwestionowanymi faworytkami do wygrania grupy.
Sprawdzianem możliwości polskiego zespołu będzie turniej, który stał się tłem dla losowania w Bangkoku.
Polki już w piątek zagrają tu w ćwierćfinale finałowej fazy Ligi Narodów z Turczynkami – jeszcze do niedawna najlepszą drużyną na świecie, niemal niezłomną w zeszłym sezonie. Żeby powalczyć o drugi medal rozgrywek z rzędu zawodniczki trenera Stefano Lavariniego, musiałyby wyrzucić obrończynie złota sprzed roku już na tym etapie rywalizacji.
To bardzo trudne, ale ważne wyzwanie. A sam mecz przyniesie sporo odpowiedzi, co do gry Polek w meczach o najwyższą stawkę i da sporo ciekawego materiału do analizy trenerowi.
Pięknie byłoby jednak sprawić niespodziankę i wejść do półfinałów. Czy to możliwe? Przekonamy się w piątek o godzinie 15:30 czasu polskiego.