Ukraińcy mieszkający za granicą nie mogą już opuszczać kraju bez przeszkód, jeśli podlegają obowiązkowi służby wojskowej. Nowe przepisy dotyczące mobilizacji weszły w życie 18 maja i obowiązują mężczyzn w wieku od 18 do 60 lat. Mieszkańcy za granicą są zaskoczeni nowymi przepisami i żyją w niepewności, co do powrotu do swojego miejsca zamieszkania.
Gdy ukraińscy mężczyźni, którzy w swojej ojczyźnie podlegają mobilizacji, ale mają stałe miejsce zamieszkania za granicą, usiłują teraz wyjechać z kraju, są zatrzymywani na granicy. Wcześniej stosowna adnotacja w paszporcie i potwierdzenie rejestracji w odpowiedniej ukraińskiej placówce dyplomatycznej za granicą gwarantowały im bezproblemowy powrót do miejsca zamieszkania.
Teraz jest inaczej, mówi Andrij Demczenko, rzecznik ukraińskiej straży granicznej. „Są obywatelami Ukrainy i podlegają prawu jak wszyscy obywatele Ukrainy” – podkreśla w rozmowie z DW. Władze wdrażają w ten sposób poprawkę do ustawy mobilizacyjnej, która weszła w życie 18 maja. Zobowiązuje ona wszystkich mężczyzn w wieku od 18 do 60 lat, by się zgłosili do służby wojskowej. Ukraińcy nie mogą już opuszczać kraju.
Większość mieszkających za granicą Ukraińców została nieprzyjemnie zaskoczona nowymi przepisami. Każdy, kto przebywał w Ukrainie w czasie, gdy straż graniczna rozpoczęła wdrażanie rozporządzenia, żyje teraz w całkowitej niepewności. Tak jak Dmytro (imię zmienione), który posiada zezwolenie na pobyt stały w Niemczech. Cała jego rodzina mieszka w Niemczech, a on sam jest już od 2003 roku zarejestrowany w stosownym konsulacie Ukrainy. Od czasu do czasu odwiedzał Ukrainę, również po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji. Gdy nowe przepisy dotyczące opuszczania kraju przez mężczyzn weszły w życie, Dmytro przebywał w Kijowie. Od 1 czerwca nie próbował opuścić Ukrainy. Takie próby podejmowane przez jego przyjaciół były, jak mówi, powstrzymane na granicy.
„Nikt nie może nam oficjalnie powiedzieć, co mają robić mężczyźni ze stałym miejscem zamieszkania za granicą” – mówi Dmytro. „Konsulat generalny Ukrainy w Monachium napisał do nas: „Zgodnie z prawem, ci, którzy mają stałe miejsce zamieszkania za granicą i są zarejestrowani w konsulatach w jednym lub drugim kraju, muszą wrócić do Ukrainy do 30 czerwca, aby zarejestrować się w urzędzie poborowym czy też w Słuzbie Bezpieczeństwa Ukrainy w celu aktualizacji swoich danych””. Jest przekonany, że tak zrobi tylko bardzo niewielu Ukraińców żyjących za granicą. Państwowa Służba Migracyjna Ukrainy potwierdziła mu również, że Ukrainę może opuścić jedynie na podstawie zezwolenia na pobyt z innego kraju. Również i tam został wezwany do zgłoszenia się w regionalnym biurze poborowym. Tego jednak robić nie chce.
Ukraińcom żyjącym za granicą grozi utrata domu i pracy. Natomiast Serhij (imię zmienione) zrobił to, co mu kazano. Od 2006 roku żył w Słowenii, gdzie ma swoje miejsce zamieszkania. Przyjechał 26 maja w ramach podróży służbowej. W wojskowym biurze poborowym powiedziano mu, że w wojsku nie może zostać zarejestrowany, jeśli nie ma ukraińskiego miejsca zamieszkania. „To błędne koło. Firma wysłała mnie w podróż służbową. W Ukrainie nie mam ani mieszkania, ani pracy. Jeśli nie wrócę do kraju zamieszkania, stracę i pracę, i mieszkanie, za które muszę spłacać kredyt” – mówi Serhij.
Wiktor Hrabowski wyjechał do Polski, gdy miał 18 lat. „Całe swoje dorosłe życie spędziłem w Polsce i tam pracowałem. Otrzymałem polskie obywatelstwo, założyłem własną firmę, wziąłem kredyt na mieszkanie, leasingowałem maszyny budowlane i samochody. Moje dzieci urodziły się w Polsce i mają polskie obywatelstwo” – mówi w rozmowie z DW. 1 czerwca przebywał na Ukrainie, a teraz nie może wrócić do Polski. Na Ukrainie nie ma ani oszczędności, ani mieszkania. A do tego boi się, że może stracić mieszkanie w Polsce. Jego rodzina pozostałaby wówczas bez dachu nad głową.
Mężczyźni, z którymi rozmawiała DW, chcą teraz zaapelować do ukraińskich władz i parlamentarzystów. Chcą je prosić o prawne zagwarantowanie im prawa do przekraczania ukraińskiej granicy państwowej. A decyzję, czy wstąpić do armii, czy też nie, władze powinny ich zdaniem pozostawić im samym.