Paul Schrade był bliskim współpracownikiem Roberta F. Kennedy’ego, towarzyszył mu w dniu zamachu. Mężczyzna został ranny, a niektórzy myśleli, że zginął, bo kula trafiła go w głowę. Przeszedł poważną operację czaszki. Według Schrade’a, a także synów RFK, w zamachu uczestniczyło dwóch strzelców i padło więcej strzałów, niż oficjalnie podawano. Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onetu.
Tamtego dnia senator Robert F. Kennedy pojawił się w hotelu Ambassador w Los Angeles, by podziękować zwolennikom za pomoc w wygraniu prawyborów Demokratów w Kalifornii. W sierpniu miał zostać oficjalnym nominatem partii w następnych wyborach prezydenckich i pójść w ślady starszego brata. Radość ze zwycięstwa została szybko i brutalnie przerwana.
Gdy Kennedy ze współpracownikami, ochroną i dziennikarzami przechodzili przez hotelową kuchnię, 24-letni Sirhan Sirhan wyciągnał broń i oddał w kierunku polityka kilka strzałów. Kule dosięgneły nie tylko Kennedy’ego, ale też pięć innych osób — w tym Paula Schrade’a, szefa związku zawodowego United Auto Workers i bliskiego współpracownika senatora.
Myśleli, że nie żyje. „Zacząłem się gwałtownie trząść i upadłem” — wspominał Schrade w rozmowie z „The Washington Post” w 2018 r. „Potem upadł Bob. Widziałem błyski i słyszałem trzaski. Trzaski były tak naprawdę wystrzeliwanymi pociskami” — dodał. W momencie zamachu miał 44 lata, „Bobby” Kennedy był od niego o rok młodszy.
Jak podaje „The New York Times”, Paul Schrade został trafiony kulą w głowę i zaczął gwałtownie krwawić. Upadł w ramiona stojącego obok kelnera. Wkoło zapanował chaos, gdy tłum rzucił się, by obezwładnić Sirhana, a inni usiłowali pomóc Kennedy’emu.
„Czy wszyscy są cali? Czy z Paulem wszystko w porządku?” — pytał polityk. Romans brata i wdowy po Kennedym zaczął się w orszaku żałobnym. „Nie mogę oprzeć się Jackie”.
Minęła chwila, nim ktoś zorientował się, że Scharde przeżył. Krwawiący mężczyzna został ułożony na podłodze, z głową na słomkowym kapeluszu z podobizną RFK (co widać na powyższym zdjęciu). Ktoś zakrył mu twarz, myśląc, że nie żyje i dopiero wtedy sprawdził puls. Błyskawicznie przewieziono go do szpitala w Los Angeles, gdzie przeszedł operację czaszki.
Kula doprowadziła do pęknięcia kości, ale na szczęście nie przedostała się do mózgu. Niedługo później — gdy wieści o tragicznej śmierci kolejnego z członków klanu Kennedy’ch wstrząsnęły Ameryką — rannego w szpitalu odwiedzili dziennikarze. Pytali go o tym, co pamiętał i czy widział zamachowca. „Nie widziałem strzelca” — mówił im z głową owiniętą bandażami. „Mógł być jeden lub dziesięciu” — powiedział wtedy Schrade.
Przez resztę życia twierdził, że RFK zastrzelił ktoś inny. Przez resztę życia Scharde był przekonany, że Sirhan Sirhan nie działał sam i że to nie on zabił polityka. „Tak, strzelił do mnie. Tak, strzelił do czterech innych osób i celował w Kennedy’ego” — powiedział Schrade w wywiadzie dla „The Washington Post” w 2018 r.
„Najważniejsze jest to, że nie zastrzelił Roberta Kennedy’ego. Dlaczego nie zajęli się drugim strzelcem?” — pytał, twierdząc, że w kuchni padło więcej, niż osiem strzałów. Mimo jego wieloletnich starań, sprawa zabójstwa Roberta Kennedy’ego nie została nigdy ponownie zbadana. Popierał teorie tych ekspertów i naocznych świadków, którzy twierdzili, że w kuchni padło 13 strzałów, a nie osiem, jak oficjalnie podawano.
Wskazywał też, że według raportu z sekcji zwłok Kennedy miał otrzymać śmiertelne strzały od tyłu, podczas gdy według naocznych świadków Sirhan stał przed nim.
Klątwa Kennedych: matka przez lata musiała oglądać, jak jej dzieci giną jedno po drugim. „To kara”. Sirhan Sirhan trafił do więzienia z wyrokiem śmierci, który zmieniono później na dożywotnie więzienie. Gdy w 2016 r. zamachowiec ubiegał się o warunkowe zwolnienie, Schrade — wciąż przekonany, że Sirhan nikogo nie zabił — wstawił się za nim i przeprosił za to, że nie zrobił tego wcześniej.
W kolejnych latach do jego apelu dołączyli także synowie zastrzelonego polityka — Douglas i Robert Jr. Obaj również są zdania, że ich ojciec zginął od strzałów drugiego zamachowca. Paul Schrade zmarł 9 listopada 2022 r. Miał 98 lat.